środa, 19 lutego 2014

Wielcy Reformatorzy

Dziś przeczytałem, że jeden miły, starszy Pan z pełnym przekonaniem - tego jestem pewien, gdyż miałem przyjemność spędzić kiedyś popołudnie na dyskusji z rzeczonym, oznajmił, że będzie zmieniał Polskę. Pan ten jest wierzącym wyznawcą politycznego geniuszu innego starszego pana. Emfaza, z którą formułował, w krótkiej rozmowie swoje tezy, została zwielokrotniona do bombastycznego poziomu bufonady w kontakcie bezpośrednim ze swoim przywódcą. Na dodatek doszło do tego w Warszawie. Na oczach towarzyszy. W trakcie konwencji, nie pamiętam już sformułowania, ale nie przesadzę używając dla oddania doniosłości wydarzenia słowa: wspaniałej. Dodam raz jeszcze: to co się wydarzy, również w mieście stołecznym Starogard już niedługo, już niebawem - zostało objawione ostatecznie w mieście stołecznym Warszawa, podczas doniosłej konwencji, w trzech słowach. Tak referuje nam człowiek dorosły, uprzejmy, raczej bliżej emerytury niż burzy hormonów. Człowiek dojrzały, który od lat trzech z niewielkim okładem pełni służbę publiczną. Teraz nie wie jeszcze, ale może będzie służył Europie ? Albo raczej Najjaśniejszej w Europie. Choć raczej - tu już moja przenikliwość daje znać o sobie, a nie litera ani nawet duch relacji z lektury - małej stolicy będzie przewodził. Pytania, które się cisną: czy ktoś publicznie wpadający w bezkrytyczny zachwyt nad słowami politycznego manifestu, zdolny jest żeby codziennie zajmować się mało romantyczną dłubaniną, nierzadko rąbanką biurokratyczną ? Czy aureola i objawienie znajdą pokrycie w pozytywistycznej konsekwencji,uporze i pracowitości ? Czy histeryczne przekonanie o własnej wyższości, o swojej historycznej wadze, o moralnym uzasadnieniu to dobre przyczynki do współpracy i zawierania kompromisów ? Czy pokora zaginęła na dobre czy tylko łukiem omija nasze miasto ? Czy wiara w siebie, samoakceptacja i samozadowolenie powinny znajdować pokrycie w doświadczeniu, pracowitości, znajomości własnych ograniczeń ? Dodam, dla całkowitej uczciwości, że krótka owa rozmowa, której emocjonalny odbiór stał się przyczyną notki niniejszej, jest tylko pretekstem dla podzielenia się wątpliwościami, a zaraza wyniosłości i żenującej przesady nie obca jest towarzyszom spod wszystkich sztandarów. Niestety. Na zakończenie, byłbym zapomniał: czy pycha wciąż kroczy przed upadkiem ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz